środa, 6 marca 2013

21 grudnia

To był dzień.
Mnóstwo premiumów.
Niektórzy to mieli po ponad 20 premiumów.
21 premium, 24 premiumy.
echh... :)
Dostarczałem pamiętam xpressa na Puławską-Chocimską z Chodnej i w polowie drogi czyli na Chalubińskiego zadzwonił Kuba i ciepłym głosem powiedział:"W tył zwrot, wracaj na Chłodną, trza pilnie dostarczyć lsd co nie może dotrzeć od poniedziałku"
21-go był piątek, czyli przez 5 dni lsd nie mógł dotrzeć do odbiorcy.
odległość w linii prostej, jakieś 3 tys. metrów.
5 dni.
aż Pani odbiorca się wsciekła i zadzwoniła do Pana prezesa.
który kazał coś z tym zrobić kierowniku.
który kazał coś z tym zrobić Kubie.
który kazał coś z tym zrobić mnie.
Kiedy dostarczylem ten list za który miałem dostać na ręke około złotówki Pani chciałą nnie opieprzyć i że czeka na list od 5 dni.
i że nigdy więcej z naszą firmą nie chce mieć wspólnego.
Odpowiedziałem że dostałem to zlecenie 20 minut temu i oto jestem.
Naprawiam czyjeś błędy i nie zamierzam nadstawiać drugi policzek za to że ktoś dał ciała.
że ma normalnie zlożyć reklamacje i nich za to odpowie ten kto zawinił.
Jeśli ktoś nawalił i dał ciała - nie c hce za to odpowiadać.
Powiedziałem jej że jestem tak samo niezadowolony że ktoś zawinił no bo też chciałbym teraz dostarczać premiumy w ilosciach hurtowych jak robią to w tej chwili moi koledzy.
I pojechałm dalej.
w sumie nawet ja dostałem tego dnia z 4-5 premiumów.
Koledzy mieli dużo więcej, oczewiście kaski szkoda, ale post jest o czymś innym.
Troche czau mineło i do dziś jakoś przykro mi się robi od świadomości że czasem nagminne bywałem wykorzystany w roli zapchaj dziury w wielu takich sytuaciach.
Przeklęty cyrograf który podpisujesz na starcie i wszystkie te niby umowne kary które możesz dostać za odmowe  dyspozytorowi.
Wszystko to sprawia że stajesz się niestosownie pokorny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz