niedziela, 10 lutego 2013

Bardzo tlusty czwartek


                                                                                    powiedzial nam Bartek ze jest tlusty czwartek...
 gra wstepna
jade na 8.45 do centrum. skmka jest prawie luzna, wiekszosc ludzi jednak jedzie do pracy wczesniej. po raz kolejny na miescu dla rowerow siedzi dwie baby. Prosze o mozliwosc powiesic rower no bo to miescie jest dla rowerow.
starsza mowi - ta Pani jest w ciazy. to jest kurwa, na poprzedniej stacji Pruszkow skmka wyrusza absolutnie pusta, mozna wiebrac dowolne miesce. ale jakims magnezem ciagnie ludzi usiasc wlasnie na zaczarowane jednynie na 150 innych miesc - wlasnie miesce dla rowerow.
prawdziwa Magia .

Ta w ciazy udaje skrepowana, starsza proponuje mi pchac sie do przeciwnego konca skmki do innego miesca dla rowerow. pchac sie przez kilkaset metrow wypchanych ludzmi zeby wstawic tam rower. bardzo smiesznie. w obronie ciezarnej staje natychmiast oczewiscie jakis szlachetny debil. Czy Pan nie rozumie ze ta Pani jest w ciazy? rozumiem. ale Pytam sie dlaczego nie usiadla sobie w pustej skm na dowolne inne miesce?
po co te miesca dla rowerow jesli kazdy burak koniecznie wlasnie na nich siada w pierwszej kollejnosci?

jak by byly posmarowane miodem. wczoraj jakas babcia, przedwczoraj matka Polka z dziecmi, dzis - baba w ciazy. dlaczego baba w ciazy nie moze usiac na dowolne z 300 innych miesc w pustym skm? po co te zasady reguly miesca wyznaczone dla rowerow? gdzie sie koncza Reguly zaczyna sie Pruszkow, jak zartuja kierowcy.

Stoje jak debil, oburzeni pasazerowie przez 20 minut gapia sie na niedobrego faceta co chcial zgonic z miesca biedna ciezarna. facet jest brudny smierdzi potem i ma drane dziurawe rajstopki.  ni mam juz sily ich cerowac, driura na driurze, sierotka Marysia. ale obciach , odczuwam palacy wstyd co przekazuja mi empatycznie szanowne towarzysze podrozy.

 rozgrywka
loguje je sie na pda, dzwonie do Rafala, mielduje ze zaraz bede na Srodmiesciu. ale on - zaprasza na hub.  wiem co to oznacza, hyhy. zamiast odbierac od klientow w Srodmiesciu mile memu sercu xpresy i Lps i dostawac za kazdy intratne 3 zyla - dostane  pewnie zaraz drobnohurtowe ilosci groszowych krajowek i lsd na hub. nie wiem jak inni kurierzy, ale jestem przesadny. skoro dzien sie zle zaczal od tej ciezarnej to teges...

nie wrozy to raczej nic dobrego. ni ma co sie dziwic ze kazal mi jechac na hub. wysiadam na Powisliu. wyjmuje z plecaka zapasowe czarne spodnie co wzielem na czarna godzine. zeby nie hanbic firme dziurawymi rajstopami. spodnie co prawda zwykle nie wizytowe, ale zaslaniaja dziury na rajstopkach. zjezdzam pod hub, przed nim stoi i pali kilka samochodowych. ladnie zakrecam hamuje, ups... nogawka wizytowych spodni trafia w lancuh i ten...

wykonuje fikolka ku zadowoleniu chlopakow. podnosze sie, smieje sie z nimi i ide na hub. czytam pda, olala, mam nawet nie same krajowki, a kilka lps. lubie lps. Najpierw skanuje kilka przesylek zeby Rafal zobaczyl ze jestem i ze niby pracuje.
nastepnie udaje sie do Magdy Fotek i prosze o nowe spodnie rowerowe. zapisuje sobie na zoltej karteczce i obiecuje ze poszuka ich pozniej dla mnie na magazynie.
wracam na hub skanuje reszte, chce wyruszyc. ale widze paczki. paczki paczki, moja milosc. z jakiej okazji to paczki? aha, no to przecie tlusty czwartek jest. aha. a zatem - herbatka na szybko i pare paczkow. telefon do Rafala czy mam wziac jeszcze cos? hub jest jek bloto trzyma i nie wypuszcza, lepki jak te paczki.

odczuwam irytacje, chce juz wyruszyc ale caly czas cos przeszkadza, a to brakuje przesylki a to jeszcze cos. Mowie do Marcina ze Augustyn juz by w tym czasie rozwiozl z 15-20 krajowek a ja nie moge wyruszyc z tego zaczarowanego niedobrego miesca. smiejemy sie. jemu to dobrze, dostaje oplate za godziny spedzone w pracy a nie od zrobionych zlecen jak kurier.

zaczynam
jade tu i tam, dostarczam te przesylki. potem poki, odbior listow to i owo. w pewnym momencie mam cztezy xpressy ktore mam doreczyc. Parkowa Szwolerzerow, Trzech Krzyzy i Jerozole pod palma. do tego lps na Wilanowskiej.
plan zostaje zaburzony poprzez telefon Wojtka. klienta z Wilanowskiej wlasnie sie niepokoi kiedy bede i rzekomo ma pilnie gdzies wyjsc. zatem nieslusznie odpuszczam sobie Szwolerzerow, po Parkowej zaliczam Trzech Krzyzy Jerozole i zjezdzam na Wilanowska. tam jest dlugo troche napiete ale kobitka jest fajna. Twierdzi iz mialem jej dostarczyc fakture, no bo wyjezdza zaraz na urlop i uzgodnila z dziewczyna z poku ze dadza jej fakture od razu.  ze przez 20 minut podawala wszelkie dane i takie tam.

odpowiadam ze nic mi o tym niewiadomo a faktury z tego co wiem standartowo wysylane sa na koniec miesiaca. Dzwoni Kuba i oczewiscie dostaje opr za pominieta Szwolerzerow. No bo tam xpress a tu tylko lps. Nieudolnie sie usiluje tlumaczyc, ze telefon od Wojtka, ze Pani chce faktury i t.d. Problemy Pani z Wilanowskiej jego nie obchodza. odbieram lps, jade na Szwolerzerow.

mitel szpile
Dostaje po Szwolerzerow preiuma. hurra! po pierwsze prymo przyda mi sie po wczorajszym mandacie 150 zl. po drugie prymo - jest slodki i wygodny jak lubie. czyli Solec - na Jerozole 53
Bliziutko i fajnie. Wjezdzam na hub, no po drodze, a mam troche uzbieranych listow do zzucenia. dzwonie do Kuby ze jestem.
Krece sie w pokoju Szymka. wychodzi Kuba, mowi do mnie.
-ej, no ty, chodz tu.
(- Piotrek, mow do mnie Piotrek :)
- wez ta wkladke do plecaka podpisz tu idz znajdz Michala i powiedz ze wreszcie to odebrales ode mnie
- oki, ale poprostu zadzwonie do niego?
- dobra to idz se zrob herbate
( Szymek rechocze, troskliwy tatus Kozik, trza przyznac ze zarcik jest trafny, hyhy, cos w tym jest:)
- Dzieki, ale juz pewnie pojade, no bo mam premiuma.
-ty? premiuma? skad? (  pyta sie takim glosem jakbym w zyciu nie mial premiuma)
z Solca, na Jerozole 53. a Propos, czy to w okolicach Mariottu?
- nie to blizej, wizawi Palacu kultury, hotel Polonia

Jade, doreczam premiuma, dzwonie ze nie mam zlecen.
-ajk to nie masz? dalem ci premiuma Pandora ze Zlotej na 17 stycznia. bomba!

end szpile
odbieram premiuma w Pandorze. Dziewczyny sa wyraznie zachwycone, mowia ze w zyciu jeszcze tak bliskowicznie nie pojawil sie u nich kurier tuz po zamowieniu. no i cacy. piszczy pda. jest xpress do odebrania na al14.
Po drodze zachaczam Wojtka zzucam mu skradzione foliopaki z hub. ( zabierac bogatym - rozdawac biednym, jak mawial Robin Hood) pakuje sie do ukochanego pwc. Wiola jest mila jak zawsze. daje jej dlugopis z Redisson hotel. ona proponuje wziac paczki co stoja na polce w p[apierowych pudeleczkach. Biore dla al26 i dla aj123 dla siebie i dla brata w wojsku.
zzucam poczki na al26, jade na 17 stycznia. po drodze oczewiscie robie sie caly zafajdany przez wode i snieg. ie lubie jechac Zwiri Wigury. Niy szeroka ale jakos tak strasznie nie... niewygodnie sie czuje na tej drodze. Wszyscy jada szybko i wiele jes irytujacych szczegolow po drodze.

dwa przystanki przed 17 stycznia jest bus 175. stosuje magiczna sztuczke drugiego stopnia , a mianowicie wskakuje w niego minimalnie hamujac. dwa przystanki to zawsze cos. zjadam paczka, wyskakuje, dojezdzam do 17 stycznia, doreczam. mijam sie tam z malym Tomkiem, fajnym kurierem samochodowym. gadamy przez chwile. Telefon od Kuby. mam szybciutko jechac dalej. Szybciutko. Szybciutko to jego uliubione slowo. Genialny plan Kuby jest taki - na Jerozolimskie 92 po kolejnego premiuma na Sapierzynska, a potem - na Gwiazdzista odebrac oczewiscie premiuma i - na Szymczaka.

ja pierdziu, same premiumy, czy znowu jest 21 grudnia?. Jade zatem szybciutko.
odbieram premiuma z Jerozolimskich 92 - jade na Sapierzynska. piszczy pda, mam obok odebrac xpressa na Marszalkowska. w sprawie Gwiazdzistej dzwonie do Kuby ze ten premium wazy 30 kilo. ze jak bardzo trza to owszem odstawie rower i - na ramie bron. ale wole - nie. Kuba laskawie uznaje ze nie ma takiej potrzeby.

Dziekuje za premiumy i prosze juz skonczyc z ta rozpusta. starczy tego dobrego. czyli xpressa - na Marszalkowska, kwadrans na sprawdzenie poczty na ep53 i - do domku.

p.s.  z piekarni Noakowskiego  wychodzi Agnieszka z kupionymi paczkami. Przeglada telefon. miam ja, zerkamy na sekunde na siebie w milczeniu i rozchodzimy sie, idziemy dalej. Troche za duzo wrazen jak na jeden dzien, hehe. prowadze rower do pkp Srodmiescie, nie mam juz ochoty jechac, nie mam dokad sie spieszyc, skm dopiero za kwadrans.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz